50 złotych miesięcznie za zmianę przyzwyczajeń

Władze zamożnego kurortu szukając skutecznego sposobu na zachęcenie pracowników Urzędu Miasta do rezygnacji z przyjazdów do pracy samochodami, postanowiły zapłacić 50 zł każdego miesiąca każdemu, kto korzystać będzie ze środków komunikacji publicznej, roweru, skutera lub przychodzić będzie pieszo. Ma to być nagroda motywacyjna. Choć jeden z powodów to promowanie zachowań proekologicznych, tym głównym jest chęć znalezienia wolnych miejsc parkingowych dla mieszkańców interesantów, chcących załatwić sprawę w magistracie.
W sąsiedztwie magistratu już pojawiły się dodatkowe stojaki na rowery. Są objęte całodobowym monitoringiem Straży Miejskiej. Stanęła tu także stacja do ładowania samochodów elektrycznych (auta elektryczne i hybrydowe mieszkańców Sopotu są zwolnione w kurorcie z opłat za parkowanie). 50 zł ekstra na koncie przekonało dotąd blisko 150 urzędników, choć pewnie spora ich część i tak samochodem nie jeździ. Takiej deklaracji nie złożył dotąd sam prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Urzędnicy bronią go jednak, zapewniając, że ich szef „często i gęsto” porusza się po kurorcie na dwóch kółkach, a nierzadko do pracy przychodzi też pieszo. W Trójmieście już kilka firm płaci swoim pracownikom za dojeżdżanie do pracy na rowerze. Jedną z pierwszych spółek, która się na to zdecydowała jest sopocka firma Blue Media. Z kolei w Gdyni co roku organizowany jest konkurs „Do pracy jeżdżę rowerem”. Gdyński magistrat nagradza firmy, których pracownicy przejadą jak najwięcej kilometrów na rowerze w drodze do pracy.

źródło: Dziennik Bałtycki